

Duży ekran, doskonały dźwięk, wygodne fotele. To jest magia kina. Ale są w Polsce miejsca, w których jako widzowie dostajemy jeszcze więcej… można powiedzieć, że przenoszą nas w samo centrum filmowej akcji. Jak wygląda kino marzeń, gdzie hasło: Pssst… Czas na film! brzmi jeszcze lepiej?
Kino kinu nierówne. W niektórych będziemy mieli do czynienia z doskonałym obrazem, ale słabym nagłośnieniem. Kolejne może nam przynieść zupełnie odwrotne doświadczenia. A jeszcze inne mogą pochwalić się zarówno świetnym obrazem, jak i dźwiękiem, ale już niewygodnymi fotelami. Mamy jednak w Polsce kilka sal kinowych, które zapewniają doświadczenia z najwyższej półki. Zapewniają nieziemski obraz, trzęsące fotelami nagłośnienie i bardzo wygodne przestronne miejsca. A wszystkie łączy jeszcze jedna cecha… możesz złapać w nich swoją Pepsi i poczuć smak filmowych emocji podkręcony przez uderzające w podniebienie bąbelki.
IMAX może i nie należy do najnowszych rozwiązań w kinie, ale z pewnością wciąż robi ogromne wrażenie. Wchodząc do sali IMAX, zaczynasz podróż, która na długo pozostanie w twojej pamięci. Tym, co wyróżnia IMAX spośród innych technologii projekcyjnych, jest nie tylko najwyższa jakość obrazu, ale także dźwięk, który wprawia w drżenie całą salę.
Ekran IMAX jest o wiele większy niż w tradycyjnym kinie, co pozwala na wgląd w szczegóły, których nie zobaczysz nigdzie indziej. Widzisz postacie i krajobrazy tak, jakbyś był tam naprawdę. Natomiast akustyczna przezroczystość dźwięku spowoduje, że poczujesz go w swojej klatce piersiowej. Gdy zasiadasz w wygodnym fotelu w sali IMAX, musisz odznaczać się gotowością na zupełnie nowe wrażenia. W takim miejscu przekąski są obowiązkowe i smakują zdecydowanie lepiej, a hasło Pssst… Czas na film! nabiera zupełnie nowego – komfortowego – znaczenia.
Nie wierzysz? To przypomnij sobie, jak smakuje dobrze schłodzona puszka Pepsi w letni dzień. To jest ten sam efekt.
Zastanawialiście się kiedyś, jak to by było zanurzyć się w świecie filmowej fikcji? Teraz macie szansę poczuć się jak bohaterowie ulubionych produkcji dzięki specjalnej sali 4DX! To miejsce, w którym film staje się niemal rzeczywistością dzięki zastosowaniu rewolucyjnej technologii pozwalającej na projekcję najlepszych hollywoodzkich produkcji w formacie 4D.
Co to oznacza? To prostsze, niż myślicie. Sala 4DX wykorzystuje ruchome fotele oraz zaawansowane rozwiązania środowiskowe, aby zaoferować absolutne, pełne efektów specjalnych kinowe przeżycie. Wyobraźcie sobie, że widząc na ekranie deszcz, poczujecie na sobie krople wody. Patrząc na walkę na ekranie, poczujecie uderzenia, które przeniosą was w sam środek akcji. A jeżeli bohaterowie wznoszą toast, np. za wygraną z kosmicznym gigantem, możesz do nich dołączyć, sięgając po Pepsi i Pssst… poczuć prawdziwy smak kinowych wrażeń!
Jeżeli do tej pory nie zaschło wam w gardle z wrażenia, teraz z pewnością sięgniecie po swoją puszkę Pepsi i Pssst… Czas na film!… wyświetlany nie tylko na zwykłym ekranie, ale też na ścianach! Tak, tak, to nie żart – to właśnie ScreenX, najnowsza kinowa technologia, która sprawi, że wasze dotychczasowe seanse filmowe zaczną wydawać się nudne i przestarzałe. Dzięki niej obraz otacza was z kilku stron – aż do kąta 270 stopni, wychodząc poza wasze pole widzenia. To już nie tylko zwykły film, to prawdziwe wciągające przeżycie!
Możecie poczuć się jak bohaterowie waszych ulubionych filmów, którzy przeżywają niebezpieczne sytuacje, a wy jesteście w samym środku akcji. Z tą różnicą, że nie musicie ryzykować życia w walce z kosmitami, smokami czy zbuntowanymi maszynami. Dzięki ekranom bocznym fabuła dziejąca się na tym głównym zostaje rozszerzona, a w najważniejszych momentach filmu obraz rozciąga się, by wzmocnić efekty sceny.
Wszystkie sale jeszcze bardziej przybliżą wam kosmos, inne wymiary czy historyczne lokacje, ale jeśli chcecie wyciągnąć z nich maksimum wrażeń, waszym nieodłącznym elementem będzie napój, który ugasi pragnienie i jeszcze bardziej podkręci emocje. Na szczęście w każdej z nich waszym towarzyszem w seansie może być Pepsi – bo jej Pssst nie zaburza kinowych doświadczeń. To napój, który kinowe emocje tylko podkręca!
Karmelowy popcorn to szczyt ekstrawagancji w twoim osiedlowym kinie? Teraz wyobraź sobie, że istnieją kina, w których można spróbować naprawdę nietypowych przekąsek. Owoce morza, czarna lukrecja, a nawet pieczone mrówki… Kinowe menu potrafi zaskoczyć! Niemal wszystkie kina na świecie łączy jedno. Pssst… Czas na film! wszędzie brzmi tak samo.
Dla wielu kinomaniaków pierwszym wyborem wśród napojów, które sączymy w kinie, z pewnością będzie Pepsi. Ale nie dla Litwinów… Tamtejsi kinomani mają zupełnie inne podejście do filmowego orzeźwienia. Kvass (kwas chlebowy) to napój na bazie chleba, który składa się ze sfermentowanych kostek żytniego pieczywa i gorącej wody. W drewnianych kadziach moczy się grzanki czarnego słowiańskiego chleba, a powstały w ten sposób płyn o barwie piwa serwuje się w kinach w całym kraju. Tymczasem w Polsce zostańmy przy sprawdzonym Pssst… Czas na film!
Popcorn czy nachosy to kinowy klasyk. Ale są kina, w których można spróbować naprawdę ciekawych przekąsek. W Kolumbii jedzenie mrówek jest tak samo powszechne, jak jedzenie orzeszków ziemnych. Mrówki są prażone, solone i sprzedawane w tamtejszych sklepach ogólnospożywczych, supermarketach i oczywiście w kinach. W ciemności nigdy byście się nie zorientowali, że chrupiecie te małe stworzonka.
Holendrzy po prostu nie mogą się nasycić lukrecją, dlatego mają najwyższe spożycie tej roślinnej przekąski na osobę na świecie. Drop – jak nazywa się ją po holendersku – jest podstawowym produktem w wielu sklepach. Występuje w różnych wariantach: twardym i słonym, miękkim i słodkim, miękkim i słonym lub twardym i słodkim. W Holandii ten przysmak jest niezwykle popularną przekąską w kinach. Z kolei wielu z nas musiałoby popić ją sporą ilością Pepsi.
Ogólnie rzecz biorąc, filmowe przekąski są cenione raczej za swoją prostotę i ergonomiczność niż za powiązania z tradycją kulinarną. Jednak wyspiarski naród Japonii znalazł sposób, aby połączyć potrzebę chwytliwych smakołyków z historyczną miłością do owoców morza. Iwashi Senbei to paczuszki z małymi pieczonymi rybkami, przyprawione soją i cukrem, które podawane są w całości z ościami głodnym klientom tamtejszych kin.
Ta przekąska to w zasadzie suszone sardynki w formie chipsów. Dodając do tego trochę przypraw, można odnieść wrażenie, że rzeczywiście je się chipsy przy wyłączonych światłach w kinie.
Choć wielu z nas widząc kasztany, raczej pomyśli o jesieni niż o filmie, nie powstrzymało to mieszkańców Korei Południowej od szamania tych smakołyków podczas seansów filmowych. Zazwyczaj kasztany są suszone, prażone i umieszczane w szczelnych torbach dla kinowej publiczności w całym kraju.
Niewątpliwie dla wielu z was do takich przekąsek niezbędna byłaby spora ilość Pepsi. Na szczęście w naszych kinach mamy jej pod dostatkiem, a do tego może i typowe, ale sprawdzone przekąski. Tak więc Pssst… Czas na film!
Wbrew pozorom nie musi być krwawo, by było ekscytująco. Napięcie, połączone z muzyką, ten moment wyczekiwania na to, co za chwilę się stanie. I to wszystko może zepsuć jedno krótkie i irytujące: PING, PING!
Napięcie jest jednym z kluczowych elementów filmów. Pomaga budować klimat i wzbudzać skrajne emocje u widzów. Czasami jednak nawet drobna rzecz może sprowadzić na ziemię wiszącą w powietrzu gęstą atmosferę. Przykładem może być dźwięk dzwonka w telefonie, który przerywa napięcie i wyciąga nas ze świata filmu z powrotem do rzeczywistości.
Co zrobić, aby wrócić na kinowy ekran? Otóż wystarczy złapać przed filmem puszkę Pepsi i Pssst… Czas na film! Bo bąbelki nie psują filmowego napięcia, a tylko je wzmagają, nawilżając wyschnięte od ekscytacji gardła!
A jakie filmy budują największe napięcie na ekranie? Zgadzacie się z naszymi propozycjami? Specjalnie nie zdradzamy tytułów, byście mogli sami zgadnąć, o które tytuły chodzi!
Ten cały film to totalna jazda rollercoasterem bez trzymanki. Główna bohaterka prześciga się ze swoimi wrogami w wymyślaniu najbardziej absurdalnych rzeczy do wykonania, by w zamian otrzymać niespotykane dotąd umiejętności walki, pożyczając je od alternatywnych osobowości z wieloświata. Jednak wraz ze zbliżającym się finałem zmienia podejście o 180 stopni i zamiast łomotać oprychów, decyduje się rozwiązać ich życiowe problemy i robi to w niezwykle imponujący sposób.
Z każdą kolejną osobą spotkaną na swojej drodze zagłębia się w jej najskrytsze życiowe potrzeby i spełnia je, aby uczynić wszystkich wkoło spełnionymi. Ostatecznie musi naprawić świat, unicestwić czarną dziurę oraz pogodzić się ze zbuntowaną i potrzebującą miłości córką. I choć to finał, niestety nawet w takim momencie może zdarzyć się sytuacja, że jakiś nieokrzesany widz postanowi wszystko zepsuć zbędnymi komentarzami.
Wtedy najlepiej zachować jak się bohaterka filmu, złapać kubeł z popcornem, przekonać gadułę, żeby zatkała słoną przekąską swoją buzię i zapiła całość głębokim łykiem napoju. A przy okazji złapać swój kubek i również się napić – bo nic tak nie łagodzi obyczajów, jak wspólny toast Pepsi! Tak więc Pssst… Czas na wielki finał!
Na ten moment od lat czekali wszyscy fani tego superbohatera w czerwono-niebieskim spandeksie. A to dlatego, że mamy ich tutaj aż trzech! Niestety losy każdego z nich w przeszłości miały zupełnie inny obrót. Jednego z nich widzieliśmy po raz ostatni, gdy był pogrążony w żałobie po nieudanej próbie uratowania swojej wieloletniej miłości przed upadkiem z wieży zegarowej.
Od jej śmierci minęło wiele lat, ale bohater po spotkaniu ze swoimi innymi wariantami dzieli się z nimi głębokim, utrzymującym się żalem po utracie ukochanej. Kolejne wydarzenia w filmie oferują mu jednak możliwość odkupienia. Tym razem to partnerka jego odpowiednika z innego świata znalazła się w analogicznej sytuacji, co tragicznie zmarła piękność. Przez ogromną eksplozję zostaje zrzucona ze Statuy Wolności.
W scenie odzwierciedlającej finał poprzedniego uniwersum bohater instynktownie skacze, by uratować wybrankę swojego nowo poznanego "bliźniaka". Cała atmosfera jest bardziej napięta niż ta wytrzymała pajęczyna, którą protagonista strzela z nadgarstka. A zepsuć ją może… skaczący z wrażenia widz, który zajął miejsce przed tobą. :)
Ale nie ma co się irytować. Wystarczy złapać swój napój, podobnie jak ostatecznie zrobił to nasz superhero w przypadku spadającej niewiasty. On poczuł ulgę po jej uratowaniu, a ty po głębokim łyku Pepsi!
Telefon to jeden z ważniejszych przedmiotów, jakim operują bohaterowie tego filmu. Pozwala im nie tyle kontaktować się z sojusznikami, ile szybko uciec z cyberpunkowego świata, gdzie wróg czai się na każdym kroku. W pierwszej części tej kultowej trylogii protagonista dopiero odkrywa swoje nadludzkie umiejętności, więc taka forma zabezpieczenia może być dla niego na wagę złota.
Niestety chwilę przed finałową sceną wróg niszczy jedyny działający telefon w okolicy, a nasz bohater pozostaje bez drogi powrotnej na swój statek w prawdziwym świecie. W końcu dochodzi do bezpośredniego starcia z niebezpiecznym agentem, który zdaje się górować nad śmiałkiem. Zostaje on wielokrotnie postrzelony i pada na ziemię. Gdy wszystkim wydaje się, że główny bohater został bezpowrotnie uśmiercony, nagle dzwoni telefon, ale na sali kinowej, i psuje ten zatrważający moment.
Na szczęście po łyku Pepsi i łagodzącym dźwięku wydobywających się z niej bąbelków denerwujące PING PING cichnie, a protagonista wraca do świata żywych totalnie odmieniony. Wstaje na nogi, a wrogowie strzelają. Zamiast jednak uchylać się przed pociskami, jak to miało miejsce w jednej z poprzednich scen, nasz bohater pozostaje w bezruchu. Lecące w jego stronę kule zwalniają aż do zatrzymania w powietrzu. W ten sposób odpiera on szaleńczy atak agenta ze zdumiewającym dystansem i ostatecznie pokonuje swoje nemezis. A my możemy spokojnie odetchnąć…
Idziecie na długo wyczekiwany film. Miał być idealny wieczór we dwoje, ale… coś poszło nie tak. Co może zepsuć filmowy seans? Wbrew pozorom najmniej kino, do którego idziemy, bo tam wystarczy zrobić Pssst… Czas na film! Gorzej, gdy na miejscu spotkamy chrupaczy i pęcherzowców!
Seans w kinie może zostać zaburzony przez wiele rzeczy, ale na pierwszym miejscu zawsze jest czynnik ludzki. Niektórzy goście stanowią prawdziwą zmorę, a często mogą zagwarantować nam horror nawet w przypadku oglądania komedii. Takich osobników można podzielić na kilka następujących grup:
Wybrałem się z kumplem do kina na długo wyczekiwaną kontynuację filmu na podstawie komiksu o superbohaterze. Początkowo wszystko szło jak z płatka. Kupiliśmy popcorn i Pepsi, po czym poszliśmy na salę. Po bloku reklamowym przeplatanym zapowiedziami innych nadchodzących produkcji przyszedł czas na film. I tu pojawił się problem, ponieważ dźwięk nie zgrywał się z obrazem!
Na szczęście obsługa w miarę szybko zajęła się sprawą, chociaż w międzyczasie część niecierpliwych widzów zdążyła wyjść z sali, by wezwać menedżera.
Byli tak niecierpliwi, że nie zorientowali się, że film został ponownie włączony – już z poprawionym dźwiękiem. Pobiegłem szybko po nich, a przy okazji zagadałem do menedżera, który zamiast udawać, że nic się nie stało… dał nam w ramach rekompensaty darmowe wejściówki na kolejny wybrany film, a do tego kupon na zestaw popcorn + Pepsi! Wróciłem więc szczęśliwy na salę i rozsiadłem się w fotelu, złapałem za Pepsi i Pssst… Czas na film!
Wybierając się do kina, mamy nadzieję na obejrzenie interesującego nas filmu. Musimy jednak być również gotowi na blok reklamowy i zwiastuny innych produkcji.
Dla niektórych może to być one nieco uciążliwe, ale dla wielu z nas to równie ciekawe jak sam film. Znane z telewizora reklamy na dużym ekranie wyglądają o wiele efektowniej niż w domu!
Druga sprawa. To dzięki nim możemy bez obawy spóźnić się nieco na seans i mamy jeszcze odrobinę dodatkowego czasu na kupienie popcornu i oczywiście Pepsi, by jeszcze lepiej poczuć smak filmowych emocji. Na film dzięki blokom reklamowym z pewnością się nie spóźnimy.
Choć wspomniane wcześniej reklamy i zapowiedzi mogą zagwarantować nam pewien zapas czasu, to i tak zdarzają się niezależne od nas wpadki, przez które możemy spóźnić się na seans. A za tym ciągnie się cała masa kolejnych problemów. Pośpiech rzadko kiedy jest wskazany, nawet jeśli spieszmy się do kina. W tym miejscu przypomina mi się pewna anegdota koleżanki, która wybrała się na film o grupie antybohaterów. Już gdy siedziała w autobusie zmierzającym w stronę kina, napotkała pierwszy zgrzyt: zapodziała gdzieś swój bilet, za co dostała mandat. Po dotarciu do kina w pośpiechu kupiła popcorn i napój, jednak nie zdążyła ich nawet spróbować. Gdy wbiegała na salę w półmroku, potknęła się i wszystkie przekąski wylądowały na podłodze. W ogarnięciu bałaganu pomogła obsługa kina, ale wniosek na przyszłość był prosty: bieganie z napojami i popcornem zostawmy profesjonalistom.
A sami wybierzmy puszkę Pepsi i Pssst… Czas na film!
Zbyt małe i niewygodne fotele to niestety wciąż problem w niektórych starszych kinach. Co z tego, że repertuar jest z tych ambitnych, jak po godzinie siedzenia nie czujemy już własnych czterech liter. I mamy ochotę oglądać seans na stojąco! Szczególnie mogą to odczuć mieszkańcy mniejszych miejscowości, gdzie nie dotarły jeszcze multipleksy i kina sieciowe.
Rozwiązanie? Można wybrać się na wycieczkę do większego miasta, a przy okazji zaliczyć seans w kinie, w którym ktoś dba o komfort widzów. Można też zostać w domu, zająć miejsce na wygodnej kanapie, chwycić swoją puszkę Pepsi i Pssst… Czas na film!
Wszystkie wspomniane problemy ulatują wraz z bąbelkami, a twój ulubiony napój pozwala w pełni poczuć smak filmowych emocji!